Ósma kolejka Topligi to przede wszystkim dominacja Mustangs Płock, Warsaw Eagles oraz Zagłębia Steelers Interpromex. Nie brakowało jednak wyróżniających się osobistości z pozostałych ekip. Kto może zaliczyć swój występ w miniony weekend na plus, a kto na zero lub na minus?
Rozgrywający
Na plus
Fot. Slaweg-Foto. Christopher Jeffrey (5) wypatruje kolejną okazję do zdobycia przyłożenia.
Jeśli rozgrywający oddaje prawie 20 rzutów i tylko jeden ląduje na ziemi, to wiesz, że twoja ofensywa ma dobry dzień. Christopher Jeffrey pewnie poprowadził swój zespół do zwycięstwa na trudnym terenie w Poznaniu. Zagrał idealne zawody, a skrzydłowi po jego podaniach zdobyli aż 4 przyłożenia. Orły pewnym krokiem zapewnili sobie awans do półfinału.
Kamil Zięba ostatecznie udowodnił, że jego wejście na pozycje rozgrywającego Zagłębia Steelers odmieniło sezon ekipy z Będzina. W ostatnim meczu podawał co prawda tylko pięciokrotonie (celne były 2 podania i oba na przyłożenie), ale największe zagrożenie stanowił w akcjach biegowych, dzięki czemu pewnie poprowadził Hutników po najwyższe zwycięstwo w tym sezonie. Zobaczymy jak daleko uda mu się zaprowadzić swoją drużynę w playoffs.
Na zero
Willie Sheird poprowadził swoją ofensywę po kolejną wygraną, ale jego gra nie była już tak dominująca jak w poprzednich tygodniach. Co prawda wyręczyła go defensywa Mustangów, która zdobyła aż trzy przyłożenia, jednak kto wie, czy to nie są pierwsze oznaki przegrzania materiału. Niemniej jednak, doświadczony Amerykanin z pewnością był już w takich sytuacjach i znajdzie sposób by w fazie Dzikich Kart zaskoczyć szczecińską Husarię.
Na minus
Zmiany na stanowisku rozgrywającego w Hammers Łaziska nie wyszły tej drużynie na dobre. Sebastian Botor po raz kolejny rzucił przechwyt, a do tego upuścił piłkę zupełnie nieatakowany przez przeciwnika. Chcący ratować sytuację grający trener Hammers – Aksel Kocyła - wszedł na boisko i… również stracił piłkę dwukrotnie. Wielka szkoda ekipy z Łazisk, bo rozpoczęli sezon z przytupem. Niestety, w ostatniej kolejce zagrają tylko mecz na pocieszenie.
Skrzydłowi
Na plus
Fot. RPL FM. Daniel Bałdyga (3) pokazał, że chce prowadzić do boju nie tylko Mustangs, ale i reprezentację kraju.
W tej kolejce był istny wysyp świetnych występów skrzydłowych. Musimy wyróżnić rekordową liczbę zawodników. Poczynając od stolicy: Piotr Pamulak i Michał Śpiczko siali spustoszenie w świetnej poznańskiej defensywie. Zdobyli solidarnie po dwa przyłożenia.
W drugiej ekipie z Mazowsza, czyli w Mustangs Płock po raz kolejny pokazali się Przemysław Pawłowski, Daniel Przyborowski i dołączający do ich poziomu Daniel Bałdyga. Szczególnie cieszy forma tego ostatniego.
Na koniec – ale to nie oznacza że był najsłabszy w tej grupie – na wyróżnienie zasłużył Przemysław Kapcia. Skrzydłowy Steelers zdobył dwa przyłożeniaa a do tego świetnie blokował obrońców Tigers przy akcjach biegowych.
Na zero
Po takim meczu Aleksander Kawiarowski z Eagles z pewnością byłby na plus, ale z racji tylu świetnych występów skrzydłowych musieliśmy go przesunąć oczko niżej. Nie mniej jednak, zagrał on bardzo dobre spotkanie w Poznaniu.
To samo można napisać o Wojciechu Perzu z Kozłów. Po raz kolejny znalazł drogę do pola punktowego rywali i był najjaśniejszą postacią swojej ofensywy. Gdyby jego rozgrywający miał troszkę lepszy dzień i rzucał piłkę precyzyjniej, jego statystyki byłyby jeszcze lepsze. A tak skończyło się na prawie 100 jardach i 1 przyłożeniu.
Na minus
Nie ma tutaj nikogo. To była kolejka skrzydłowych.
Biegacze
Na plus
Biegacze w tej kolejce zagrali poprawnie, ale nic więcej. Niemniej jednak na pierwszy plan wysunął się Maciej Bratuszewski z Zagłębie Steelers. Bardzo byliśmy ciekawi, kiedy zdobędzie on swoje pierwsze przyłożenie w tym sezonie i… dalej musimy na to poczekać. Mimo, że zanotował kolejny dobry mecz i blisko 6 jardów na bieg, to nadal nie zdołał się zameldować w polu punktowym. Ale w niczym to nie przeszkodziło jego ofensywie, bo po raz kolejny wyręczył go ktoś inny. W każdym razie Maciej zdobył dużo pierwszych prób dla swojej ofensywy i pokazał, że jest jej coraz ważniejszym ogniwem.
Na zero
Jack Marton z Eagles nie był zbyt widoczny w poznańskim rewanżu. Niestety, doznał kontuzji i trenerzy nie chcieli ryzykować jego zdrowiem przed najważniejszą fazą sezonu. Niemniej jednak, jak był na boisku, to grał bardzo poprawnie. Może nie zdobywał ilości jardów do jakich zdążył nas przyzwyczaić, ale świetnie blokował przy akcjach podaniowych. Oby szybko wrócił do zdrowia, bo stanowi dla ofensywy Eagles bardzo ważne ogniwo.
Na minus
Młody Kacper Bogdański z Mustangs nie miał może zbyt wielu okazji biegać z piłką, ale gdy raz dobiegł z nią prawie do pola punktowego rywali, to tylko w sobie wiadomy sposób… zgubił ją na pierwszym jardzie. Może w innej kolejce ta akcja przeszłaby bez echa, ale w tej akurat wystarczyła, by jej autor znalazł się na minus. Szczególnie, że przez pewną zniżkę formy płockich biegaczy, ofensywa Mustangs stała się bardzo jednostronna. Póki co, nadal to im absolutnie nie przeszkadza i odprawiają kolejnych rywali z workiem punktów na plecach.
Linia ofensywna
Na plus
Na plus musimy wyznaczyć całą formację z Warsaw Eagles. Każdy z zawodników zagrał na dobrym poziomie. Co prawda mieli oni trochę problemów na zewnątrz (gdzie mierzyli się w Łukaszem Lauem i Wiktorem Kuroczyckim), ale udało im się wyłączyć z gry Patryka Barczaka. Ogólnie mecz z pewnością na plus.
W Będzinie natomiast nadal królowali Miłosz Adamski i Mateusz Białas. Ale tym razem dołączył do nich (a może nawet i momentami przyćmił) Denis Duda. Naprawdę ciężko jest wypatrzeć zawodnika bez piłki i zapamiętać jego akcje. Denis jednak swoimi akcjami potrafił wpaść w oko. Niejednokrotnie wybiegał do bloków, nawet do ostatniego obrońcy! Widać, że chciało mu się grać w tym meczu. Oby tak dalej!
Na zero
Pomimo, że Kozły nie zapamiętają pojedynku z Eagles jakoś przyjemnie, to jednak najlepszy poznański liniowy, czyli Sebastien Ossywa może być zadowolony ze swojej gry. Robił co mógł, ale tym razem czegoś zabrakło. Chyba zbyt często musiał asekurować grę swojego centra przez co poznański atak trochę kulał. Niemniej jednak, Kozły mogą się w pełni zrehabilitować w Ząbkach, przez co nikt nie będzie pamiętał słabszej gry przeciwko Eagles.
Na minus
Gra Artura Zaleskiego może trochę martwić. Ma on dopiero 18 lat i jeszcze wiele przed nim, ale jednak w ostatnim meczu było widać, że ma problem z wprowadzaniem piłki do akcji. Przez to traciły sporo dynamiki, a sam zawodnik nie trafiał z blokami. Nie mniej jednak, Artur będzie miał jeszcze szanse pokazać się z lepszej strony!